kwi 20 2004

z życia wzięte


Komentarze: 7

oto co potrafi mi się przydarzyć, jak się śpieszę na pociąg. idę szparko ulicą. plecak podryguje w rytmie kroków. napotykam na swojej drodze coś. coś ma kształt większego pająka ubranego w wełniany sweterek. do czegoś przyczepiony był sznurek. do końca sznurka (który okazał się smyczą) była zaś przyczepiona staruszka. niby nic niezwykłego. starsza pani z pieskiem na spacerze. jednak piesek wykazał zainteresowanie moją osobą. to też w zasadzie normalne, na ogół zwierzaki jakoś się do mnie kleją. co było zrobić. cmoknąłem na paskudę i idę dalej. w tym momencie poczułem, że jedną nogę mam cięższą. stop. zerknięcie w okolice prawej stopy. ratlerek wgryziony w moją nogawkę.

 

-niech go pani weźmie- powiedziałem jeszcze uprzejmie.

-Pimpuś zostaw pana- nie muszę dodawać, że… nie zostawił.

-wie pani nieco mi się śpieszy-

-ale on się tak tylko bawi z panem-.

-właśnie widzę, że się ze mną bawi- podnoszę nogę i potrząsam nią, pająk podryguje w powietrzu, ale ani myśli puścić. macham mocniej licząc na efekt. nic.

 

-co mu pan robi?! ludzie! pieska mi meczy! bandyta!- no teraz to już przegięła. ja mam męczyć to coś? ja się tym brzydzę. najchętniej zatłukłbym laczkiem. powstrzymuje mnie jedynie to, że nie mam laczka pod ręką.

 

-kopnij pan to bydle to się odczepi- życzliwy głos z rosnącego zbiegowiska.

-Jezus, Maryja, niech pan nie kopie. on zaraz puści- spojrzałem na zegarek. już powinienem być na dworcu. a jestem na chodniku przyczepiony do starszej pani za pomocą Pimpusia. co było zrobić. chciałem go złapać za ogon i jakoś oderwać, ale to nie miało ogona. ktoś powiedział:

 

-trzymaj pan nogę na ziemi a ja zacznę ciągnąć-

-nie, bo pan mu coś uszkodzi- histeryczna właścicielka

-szanowna pani ja mogę nie ciągnąć, ale ten pan zaraz uszkodzi go mocniej- widać kolejne wymachy nóg zrobiły wrażenie na staruszce, bo zgodziła się.

 

-za co go złapać?-

-a ja wiem,ogona nie ma-

-tylne łapki może?-

-może wytrzymają-

 

 i w tym momencie piesek puścił. i nie wierz tu człowieku w psią inteligencję. a na pociąg nie zdążyłem. minuty mi zabrakło. ale co tam ważne, że jestem.

 

pewien_czlowiek : :
26 kwietnia 2004, 16:06
aż nie wiem co powiedzieć. ludzie płaczą na mój widok:)) ratlerki to krwawe bestie, one się tylko dobrze maskują. a cała sytuacja była dla mnie dość komiczna. szczególnie mina starszej pani jak zaczeliśmy debatę, czy nóżki wytrzymają. zamieściłem ino fragment:) a szkoda, bo reszta już umknęła z pamięci.
pył_na_wietrze
26 kwietnia 2004, 14:30
sorki ale czytając tą notkę prawie się popłakałam ze śmiechu, dla Ciebie może ta sytuacja nie była śmieszna w czasie, gdy trwała dlatego sorki :o)
21 kwietnia 2004, 08:37
kurcze a dotąd miałam łagodniejsze spojrzenie na ratlerki.. co za sytuacja...
21 kwietnia 2004, 03:39
O BOSH! normalnie sie ROZPLAKALAM ze odnalazlam cie....ojoj myslalam ze rzuciles blogi a ty masz nowy nick po prostu :) no jak sie ciesze...wspianala notka :) no az teras ide spac z lekkim sercem pozdrawiam...a co do psinki, masz kompletna racje..wazne ze jestes :) pozdrawiam serdezcnie....Pa Pa Puszek :*
21 kwietnia 2004, 03:12
nawet Eluś nie wiesz, jak mnie to cieszy, że jestem:)
eluś
21 kwietnia 2004, 00:50
Fakt ... ważne, że jesteś ... cmok ...
20 kwietnia 2004, 23:43
Psa łapie się w takiej sytuacji za ... hm, jakby to powiedzieć? no - jaja, ale pająka?

Dodaj komentarz