Archiwum 28 marca 2004


mar 28 2004 krzyczę, krzyczę, krzyczę, krzyczę wniebogłosy...
Komentarze: 3

Był blady jak niebo bez cienia uśmiechu,

Jak wicher do lotu się rwał.

Zapragnął spróbować sam sobie na przekór,

Więc stanął na szczycie sród skał.

 

Szum morza złowieszczy dobiegał z oddali,

Jak gdyby mial skończyć się świat.

On jednak nie widział ni burzy ni fali,

Gdy skrzydła rozwijał na wiatr.

 

Szalony Ikar,

Uwierzył w siłę swoich rąk

Szalony Ikar,

Przekroczyc chciał zaklęty krąg

Szalony Ikar

 

Na ościerz ramiona otworzył do lotu,

Choć serce wypełniał mu strach.

Lecz wiedział, że musi, że wreszcie jest gotów,

Że wolność ryzyka ma smak.

 

Wciąż wyżej i wyżej do słońca się chował,

Aż zniknął i spłonął jak ćma.

Tak wielu Ikarów się rodzi od nowa,

A lot ich szaleńczy wciąż trwa.

 

Szalony Ikar,

Uwierzył w siłę swoich rąk

Szalony Ikar

Przekroczyc chciał zaklęty krąg.

Szalony Ikar.

 

to słowa pewnej dość dobrze znanej mi piosenki. dawno jej nie słuchałem. jednak gdy pojawiła się taka potrzeba słowa wróciły i zapisałem je z pamięci. nie jest to szczególnie ambitna poezja. niesie ze sobą proste przesłanie. miejsce to nosi nazwę bloga Szalonego Ikara. czy jestem szalony? bez wątpienia. czy jestem Ikarem? również. moja przygoda z internetem zaczęła się dość dawno. dwa lata temu. na początku były to zdawkowe wizyty raz na dwa tygodnie, raz na trzy. od jesieni stałem się jednak szczęśliwym posiadaczem komputera z podłaczeniem do internetu. nowy świat nowe możliwości. na poczatku fascynacja: "o mamusiu jak tu slicznie, o mamusiu jak tu ładnie" potem uspokojenie i taka dziwna mysl. przecież to jest idealne miejsce żeby zamieścić twórczość tzw. własną. mysl pozostała czynu nie było. wreszcie założyłem oierwszego bloga. na poczatku chciałem zamieszczać na nim wyłącznie swoje popisywania poetyckie, ale niestety to co piszę okazało się zbyt osobiste nawet na forum internetu. nie mogłem się przemóc w obawie przed krytyką. tym bardziej, że na poezji nieco się znam i wiem jak pisze:) pisałem więc takie sobie notki poczatkowe. jak to wyglądało każdy może sobie zobaczyć. gdzieś tam na dole jest całość. jak każdemu na początku zależało mi na komentowaniu moich przemysleń. zatem pozwoliłem sobie nawet na skromną reklamę w miejscu mojego netowego pochodzenia. reklama zaowocowała pojawieniem się kilku osób, które o dziwo coś tam odpisywały w odpowiedzi. jedna nawet wpadła w swego rodzaju paranoje i komentowała wszystko i wszędzie. sympatyczne, choć w większości przypadków nieco rozbiegało się to z moimi zamierzeniami. w zasadzie czasami bywało tak, że ja piszę o pogodzie a komentarz: "mercedes". no nic, może to były przekazy podprogowe, może ja po prostu za głupi byłem, żeby je zrozumieć. nie wiem. o tym, co mi owa kobita wyrabiała w księdze nie powiem. zauważcie jednak, że tutaj już księgi nie mam. i jak na razie, nie zamierzam mieć. bo to nie było miejsce do wypisywania mi kilkudziesięciu informacji, że się było i widziało. że już o wiadomościach prywatnych nie wspomnę, bo to było całkowicie pozbawione sensu. jeśli ktoś ma do mnie jakąś sprawę niech pisze na maila, albo na gg, a nie chowa za wiadomością prywatną słowa w stylu:"fajnie piszesz", bo jesli tak uważa, niech powie głośno:) swoją droga zrobiłem o to awanturę i się skończyło(gdyby ktoś się nie domyślił piszę o pewnej majce).

w międzyczasie poznałem kogoś innego (dokładnie miało to miejsce 2003-12-13) pierwszy komentarz od Księżniczki. prawde powiedziawszy zaskoczył mnie. była to jedyna osoba, która nie słodziła w stylu: "będzie lepiej", tylko zaproponowała rozmowę popartą numerem gg. do pierwszej rozmowy doszło jednak dopiero 18-12-2003 23:46. co zrobić studia wezwały:) spotkanie było dla mnie całkowitym szokiem. to nie była osoba, która zapyta co słychać i zaraz wyjedzie z teletubisiami. nie wiem jak to określić, ale to była rozmowa z moją druga połową. co uświadomiłem sobie nieco poźniej. nie wiem co to sprawiło, ale zaufałem jej od razu.

zaufałem jej do tego stopnia, że powiedziałem co mnie gryzło. powiedziałem nawet jak się naprawdę nazywam, a tego nie wiedzieli nawet Ci co znali mnie juz te dwa lata. skończyliśmy rozmawiać o 3:16. mijały tygodnie, mijały godziny rozmów, a ja zauważyłem dziwną rzecz. blogowałem nadal, ale jakby liczyłem już tylko na jedne komentarze. na Jej komentarze. z tej prostej przyczyny, że tylko Ona je rozumiała. wreszcie zacząłem realizować mój pierwotny plan. zamieściłem wiersz. "dwie kobiety". tylko jedna osoba przejrzała zamysł autora na wylot. nie muszę mówić kto to był. a swoją droga jakieś dwa tygodnie temu pokazałem "dwie kobiety" na uczelni. tam też nikt nie wpadł na właściwy trop. ktoś nawet napisał, że chciałby być obiema z nich:) zacząłem przyjeżdzać co weekend do domu. dziwne jak na studenta. ale tylko w domu mam neta, a Księżniczka była w necie. rozmawialiśmy już o wszytkim. nawet o ogrodnictwie nam się zdarzało:)

majka. majki nigdy nie traktowałem poważnie. zresztą nie sądziłem, że mogę kogokolwiek poważnie potraktować. internet to miejsce rozrywki, nie powagi (tak sądziłem). pewnego dnia majka poprosiła mnie o numer telefonu. odmówiłem. ponowiła prośbę jeszcze kilka razy motywując, tym, że straci komputer, to przecież nic nie szkodzi itp. zrobiłem błąd i ustąpiłem. powiedziałem jednak, że dzwonić nie będziemy, a jedynie czasem smsy. i tak było do pewnego dnia. chyba 2 w nocy. śpię po całym dniu zajęć. coś dzwoni. już otwieram usta w celu głośnego wyrażenia opinii o takim zachowaniu... a tam chlipotanie. majkę zostawił facet po ponad 3 latach związku. wybrał jeszcze nie najlepszy moment, bo dziewczyna miała sesję na dniach. i bawiłem się chyba do 6 w psychologa. wreszcie jej nieco przeszło. przestała sypać nazwami lekarstw do jakich ma dostęp, głębokimi cięciami i tym podobnymi sprawami. połozyłem się spać na resztkę nocy. jakiś tydzień po tym. przebywałem w okolicach Empiku. sms. nie pamiętam go ale było to cos w stylu:"cześć, dzięki, że mie wysłuchałeś. gdzie jesteś, bo chciałabym przynajmniej zobaczyć jak wyglądasz?" (zdjęcia nie wysłałem) odpowiedziałem "w Empiku" odpowiedź "to czekaj zaraz będę." no i przyszła. pogadaliśmy chyba z godzinkę o jej byłym, podziękowała mi za wysłuchanie i przeprosiła za telefon, i rozeszliśmy się w swoje strony. miało to miejsce pod koniec stycznia. było to nasze jedyne spotkanie. czy majka zrobiła na mnie jakiekolwiek wrażenie? nie. z prostej przyczyny, że nie lubię nadmiernie piskliwych dziewcząt. opisywac jej nie będę, bo nie mogę tego zrobić na forum publicznym. już i tak za dużo powiedziałem. z majką kontakty urwałem całkowicie w miniony czwartek. chciałem smsem, ale ostatecznie przedzwoniłem. treść rozmowy brzmiała mniej więcej tak: "witaj majka. muszę urwać naszą znajomość. i tak robię to za późno. zakochałem się i nie pozwolę, by moja ukochana miała jakiekolwiek wątpliwości co do mnie. a już ma. i jeśli mi nie wybaczy bedę wyłacznie sam sobie winien.", "nie wiedziałam, że ty tak na poważnie, przepraszam, mogę jakoś pomóc?", "owszem, wykasuj mój adres mailowy, numer gadu i telefonu", "ok, przepraszam" to tyle w tym temacie.

po co to wszystko piszę? nie mam pojęcia. już to raz napisałem, ale nie byłem pewien, czy wszystkie fakty zostały ujęte. zatem napisałem znowu. to w sumie dziwne zakochac się przez net. tym bardziej jeśli przytrafiło się to komuś, kto w miłość nie wierzył:) pocieszające jest to, że każdego kiedyś to spotka. z Księżniczką chciałbym związać swoje życie. piszę to tutaj, bo ona już zapewne czuje takimi słowami przesyt. od czasu kiedy ona się pojawiła nic i nikt nie miało już znaczenia. od tygodnia jestem w stanie wskazującym na zużycie. myslę tylko o niej. zamykam oczy i ją widzę. piszę te słowa i myślę o niej. stała się częścią mojego życia. nie jestem w stanie wyobrazić sobie jak miałbym istnieć bez jej obrazu. nie raz w rozmowach po zadanym pytaniu odpowiadamy tak samo. aż nie chce się wierzyć, że to możliwe, ale to zupełnie jakby dwie osoby posiadały jeden umysł. to dzięki niej zacząłem pisać w nieco jaśniejszych kolorach. może to zabrzmi nierealnie, ale ona kojarzy mi się ze szczęściem. ja ją ze szczęściem utożsamiam. gdy usłyszałem, że mnie kocha miałem ochotę krzyczeć. wykrzyczeć to światu. niech wiedzą! obecnie jedyne co mogę krzyczeć to : Kocham Cię! boje się jednak, że może to być krzyk jednostronny. że nikt mi nie odpowie, albo co gorsza odpowie:"no to co?"

nie wiem czy ktokolwiek czyta ta notatkę do końca. ja napewno bym nie czytał. jeśli jednak to wiedzcie, że pisał to czowiek o wielu imionach:  Szalony Ikar vel pewien człowiek vel tomasz vel Navigator vel Raladan(to wszystkie)

pewien_czlowiek : :