Komentarze: 0
proszę o pozostawienie bez komentarza 2004-03-21 15:08
"Śmierci! Naprzód, po śmierć, po koniec świata!"
słoneczko 2004-03-20 07:50
wstałem dzisiaj jakoś wyjątkowo szybko. jak na mnie przynajmniej. o tej porze zobaczyć mnie na nogach to niemal cud. a ja roztworzyłem szeroko okno i pozwoliłem, aby słoneczko wtargnęło w głąb mojego pokoju. słoneczko z ochotą uczyniło co wyżej dodając pierwiastek własny i napełniło mnie swym ciepłem i chyba energią, która od rana mnie rozpiera. moja kochana rodzina znalazła źródło ujścia dla mych wiosennych sił i z radością mi go zapodała.
synu wiosna jest
wiem
posprzątaj swój pokój
zerkam zatem na ugniecione po kątach ksiażki i książeczki, kartki i karteczki i zastanawiam się, czy nie lepiej bym zrobił gdybym wyszedł sobie na dwór i poganiał się chwilkę z wiatrem, pogadał z przebiśniegiem i pośmiał do słońca. tak zrobię. sprzątanie troszkę poczeka. zrobię jak wróce. dziś nie ma słowa niemożliwe. dziś jest słowo słońce.
moje życie kochane 2004-03-13 15:31
miewam czasami takie dziwne dni, kiedy wszystko, z czym się stykam, idzie w dokładnie przeciwnym kierunku, niż miało. wziąłbym wtedy najchętniej popaćkaną kartkę swojego życia w ręce, zmiętosił w bezkształtną masę, rzucił na ziemię i przydeptał obcasem. wtedy to nachodzą mnie myśli, aby wszystko co robię zostawić w diabły i wyjechać gdzieś, gdzie nie miałbym żadnego kontaktu z rzeczywistością. gdzie jedynym moim zmartwieniem byłoby, co zrobić sobie na obiad, a nie ile czasu mi to zajmie i czemu tak dużo. jestem ciekaw czy ktoś zauważył, ale wierszydła tutaj zamieszczone zawsze zawierają jakiś motyw śmierci. teraz mogę odpowiedzieć na pytanie o obsesję. owszem mam takową. ale nie jest to obsesja poetycka, jak to zostało określone, a obsesja śmiertelnie poważna. nie pamiętam kiedy się zaczęła, ale było to dawno. z pogrzebów pamiętam głównie złożone palce. palce młodej dziewczyny pogruchotane przez skok z okna, palce starszego człowieka, które trzymałem, gdy już zaczynały gasnąć, wysuszone przez chemioterapię, palce które próbowały złapać serce przed zawałem i nie zdołały. to co łączy te wszystkie osoby to moja bezsilność. uczucie którego nienawidzę niemal tak silnie, jak Jej. bezsilność, bo wiedziałem co się działo, a nic już nie mogłem zrobić. nie miałem jak pomóc. nie potrafiłem. wkrótce odejdą kolejni. będą odchodzić, a ja będę chodzić na ich pogrzeby i zaciskać bezsilnie pięści w poszukiwaniu niewidzialnego wroga. zaciskać, aż do bólu, bo wtedy to przynosi pewną ulgę. zaciskać i chodzić na stypy, których zupełnie nie rozumiem. nigdy nie odczuwałem potrzeby jedzenia pierożków, czy innego bigosiku w takiej chwili. zaciskać i kląć w duchu, że to jedyne co mogę. a może jednak jest sposób na pokonanie. tak chyba nawet go mam. ale nie zdradze. mogłabyś podsłuchać. lubisz oszukiwać.
martwię się 2004-03-12 15:38
heh aż nie wiem co powiedzieć. w zasdzie jest to pisadło o tej samej niemal tematyce co poprzednie. powstało w chwile później i nie wiedziałem które zamieścić. zamieściłem więc obydwa. a do ewentualnych czytelników mam wielką prośbę. powiedzcie szczerze, które anonimowe pisadło bardziej wam przypadlo do gustu:) jak tak dalej pójdzie to faktycznie kiedyś otworzę szufladę i dopiero zasypię świat tandetą.
martwię się
choroba, a ja się weselę
nie martw się mówią, widząc jak płaczę
nie wiedzą, że płacz mój ze śmiechu,
śmiech z Jej złości
nie dotkniesz mnie póki się nie martwię
zatem śmiać Ci się mogę prosto w twarz.
na Twój zgniły oddech, póki sił mi starczy, tchnienie życia pośle
a może pewnego dnia uśmiechniesz się bez pokazywania zębów
samymi wargami
zgnilizna zniknie
zmartwychwstaniesz Pani
a ja tylko wtedy poproszę do tańca
wierszokleta 2004-03-11 23:33
jako, że dawno nie szpeciłem tego miejsca pseudo-twórczością. czynie to obecnie. jak zawsze przedstawiam wiersz nieznanego autora. i to tyle:)
nadzieja
nadzieję posiadam
nadzieją się żywię
nadzieję zakładam
nadzieją okrywam
Tyś mym władcą
Tobie siebie daje.
Tobiem przeznaczony
dla Cię ożywiony.
martwa materia bez skóry i mięśni
a jednak tańczę.
bo tańco-wyzwolenie miłe Tobie Pani
i nadzieję żywię, bo żywi ją żywią
że pokonam Cię w tańcu...
kraj świetem i świątkami płynący 2004-03-08 02:05
znowu notka świąteczna:) ale tym razem święto nawet całkiem sympatyczne. wszystkim kobietom najlepszego, tym co się wydaje, że są kobietami tez najlepszego:P a tak na marginesie, to gdzie jest dzień mężczyzny?? bo dzień chłopaka to takie dla młodszych, a ja już wyrosłem i nawet życzeń mi nikt nie złożył:)
zrywam z tobą... 2004-03-07 00:16
w dniu dzisiejszym (jakże uroczystym) spotkała mnie ona. niezwykła i piękna kobieta. powiedzieć, że się w niej zakochałem to mało. ona mnie opętała. a dzisiaj z nia zerwałem. tak wiem nie powinienem tego pisać tutaj. ale zerwanie miało miejsce za pośrednictwem komputera. niby jestem staroświecki, ale jakoś wolałem tak. zatem od dzisiaj jestem stanu wolnego. Poetyko! zrywam z tobą. skonczyłem pisać prace. a poetyka na to: kocham Cię. wiem - odpowiedziałem - ja Ciebie też. i znów jesteśmy razem. chociaż może na chwilke w separacji bo mam jeszcze kilka innych prac do napisania:)
o czym ja pisze??? 2004-03-04 18:32
mam jakieś dziwne widzenie. często nie patrzę na cos ogólnie, ale skupiam się na detalach. jak widze róże to podziwiam każdy z platków z osobna. jak patrze na śnieg, to interesują mnie pojedyńcze platki. jak widzę czowieka, to szukam w nim piekna. jakiekolwiek by ono nie bylo. ostatnio zdarzylo mi się jechać tramwajkiem(nowość niby jaka). przycupnąlem sobie w kąciku przy kasowniku. stoje i patrze. i widze. starsza kobiecinka siedzi sobie zapatrzona w swoją pogniecioną reklamówke. oczy miala strasznie zalzawione. nie. nie od placzu. to chyba jakaś choroba. ubrana byla biednie. miala na sobie buty, które zapomnialy o swojej podstawowej funkcji i przemakaly niemilosiernie. na glowie ledwoistniala namiastka beretu. kurtka wytarta gdzie tylko można. polatana, ale czysta. chyba patrzylem na nią za dlugo. zorientowala się. spojrzala na mnie aby się upewnić i spuścila wzrok. poczulem się niezwykle glupio, gdy podarte buty chowaly się pod krzeslo. zobaczylem za dużo. mimo, że moja obserwacja trwala nie dlużej niż kilkanaście sekund, byla za dluga. w tej chwili moje dylematy przerwal dźwięk halaśliwej mlodzieży wlewającej się do środka. staruszka wstala, wsparla się na lasce i wyszla.
- widzilaś jakie miala buty?- powiedziala wymalowana wulgarnie nastocośtamlatka.
- <smiech>- koleżanka - mojego psa bym w nie nie ubrala -
<śmiech>
ktoś podszedl do drzwi i wychodząc powiedzial: "żal mi twojego psa" nie zostal zrozumiany.
to takie pisadlo na fali nawrotu "pogodnej" pogody:)
wiosna tuż tuż 2004-03-01 00:50
wiosna. no może jeszcze nie, ale już niebawem. znowu niebo nabierze tego specyficznego odcienia błękitu. ponownie liście wybuchną na drzewach, kwiaty przebiją ziemską skorupkę. znów będe rzucał z okna kapciami w marcowe kotki:P już się nie moge doczekać:)) wiosno-sosno-siostro przybywaj:)
sen-widziadło 2004-02-29 13:24
Prześladuje mnie czasami pewna wizja. Jadę konno przez ciemny las. Wąska ścieżka, koń w pełnym galopie. Wrażenie ciasnoty, ale nie strachu. Jestem spokojny. Nagle las się kończy. Przede mną otwiera się ogromna przestrzeń. Wzgórza porośnięte zielonkawą trawą. Gdzieniegdzie widać wrzosy. Wjeżdżam galopem na najbliższe wzgórze(oj to konia musze mieć świetnego). Staje na szczycie i okazuje się, że stoję na skraju urwiska. Przede mną jest morze. Spienione bałwany rozbijają się o skały. Wieje delikatny wiatr. Morze traw za mną faluje. W gardle wzrasta krzyk. Krzyczę z całej siły. W zasadzie to już nie krzyk. Cała energia ucieka w tym okrzyku. Euforia. Obserwuje siebie z perspektywy obracającej się w pewnym oddaleniu kamery. Jestem niewyobrażalnie szczęśliwy(niewiele mi potrzeba, prawda?).
Czy to był sen, widziadło wyobraźni, czy też co innego, nie wiem. Wiem, że chciałbym się w takim miejscu raz znaleźć. Być i krzyknąć.
to już chyba ostatnia notka w tym miesiącu:) zatem przepraszam za jakość
oto ja 2004-02-27 17:41
Jest koniec miesiąca, zatem ta notka wkrótce przejdzie do historii. Mogę więc odsłonić rąbka tajemnicy(i tak nikt nie zdąży przeczytać) i przybliżyć nieco swoją osobę. Wątpię czy to kogoś zainteresuje, ale przynajmniej będziecie ostrzeżeni, czego się wystrzegać na ulicach:) podzielę się na podpunkty, dzięki czemu będę łatwiejszy(he, he) do odczytania.
1. wiadomości ogólne: lat ok. 21, zawód student(jeszcze mnie nie wywalili), bez nałogów:)
2. wygląd zewnętrzny: wzrost 182(chyba, że się rozciągłem:)), waga zmienna, ale powyżej 70 a poniżej 80, włosy chyba ciemny blond sięgające do ramion, kolor oczu: czerwone(czasami niebieskie), znaki szczególne: brak
3. wygląd wewnętrzny: wszystkie organy wewnętrzne(zewnętrzne też) w komplecie i w pełni sprawne(chociaż umysł mam spaczony).
4. co lubi (łoooo tego to jest dużo): postępowanie honorowe, polowania(na grzyby w lesie), sernik, makowiec, szarlotkę(najlepiej w schronisku górskim) ciastka wszelakie i wszelkie, czyste i suche ubranie, obierać pieczarki, zanurzać ręce w przyjemnych materiałach, ugniatać ciasto, patrzeć w ogień(gorąco polecam), brudzić sobie ręce na szlaku górskim, kąpać się w nieskończoność, patrzeć na soczystą, wiosenną zieleń, obserwować gwiazdy, delikatnie dotykać małych roślinek, iść dla przyjemności chodzenia(ale tez tylko w górach), zwiedzać stare zamczyska(ale bez nerwowego przewodnika i gromady wycieczkowej)wszystko co fantastyczne i niesamowite, jeździć w miejsca gdzie mnie jeszcze nie było(a gdzie już byłem, też),spać?, czuć dotyk ziemi na rękach, kłaść się latem na trawie, cieszyć się życiem, walczyć z próchnicą, stare dokumenty, przedmioty, świeże chrupiące pieczywo, regularne sylabotoniki, z rymami żeńskimi, dokładnymi w klauzuli, itp., itd., et cetera, et cetera, bla, bla, bla...
5. czego nie lubi: upokarzania człowieka, ludzi!(w zbyt dużych ilościach), gdy ktoś płacze, pisania na siłę, polityki, polityków, poliglotów(tym ostatnim to zazdroszczę), być zmuszanym do czegokolwiek, marznąć, pocić się, lodowatej wody pod prysznicem, brudnych rzek, Giewontu, językoznawstwa synchronicznego(i diachronicznego), popisanych długopisami książek, śmierci bez sensu
i tak mógłby długo i w jednym i drugim podpunkcie. Dlatego też zakończę. Zapewne powrócę jeszcze do tego zagadnienia w niedalekiej przyszłości. Mam nadzieje, że was ostrzegłem i zdążycie uciec. Jeśli zatem zobaczycie roześmianą kępę włosów idącą w wasza stronę z rozbieganym, rejestrującym wzrokiem. Uciekajcie!
czwartek i ja 2004-02-19 17:35
jest dzisiaj święto szczególnie mocno powiązane ze mną, z pączkiem i z pewnym przysłowiem. zatem w ten tłusty dzień kalorii składam życzenia znad gromadki pączków. uwaga na bebony coby się tylko nie przejeść, bo potem to będzie niby moja wina:) co mnie jakoś tak naszło ostatnio. niemal miły sie zrobiłem. składam świateczne życzenia. jeszcze troche i zrobie się tak słodki, że mnie samego zemdli:P ale na pocieszenie napisałem sobie cierpkiego jak stare wino wiersza i jest mi już lepiej. jedzcie pączki wszyscy
marzenia 2004-02-15 23:48
czasami pragne czegoś tak mocno, że przysłania mi to ostrość widzenia. staje się wtedy całkowicie nieprzewidywalny. jestem nieraz dziecinny, nieraz wręcz śmiertelnie poważny. każdy ma jakieś marzenie. ja staram się marzyć o rzeczach nieosiągalnych. dlaczego? bo o tych których moge dotknąć nie trzeba marzyć. a o czym się rozmarzyłem? to już pozostanie moją słodką tajemnicą:) na chwile odszedłem od komputerka i straciłem wątek. wróciłem przeczytałem i nie zrozumiałem, o co mi chodziło. ale zostawiam. troche absurdu też się przyda
święto... 2004-02-14 03:48
ano święto podobno. podobno nawet zakochanych sklepikarzy:) bo czy można miłość zmierzyć wielkością zakupionego czegoś? czy o miłości świadczy zakupione coś? nie jestem skrajnie przeciwny walentynkom, bo w sumie to niewinne i ładne święto. jestem natomiast przeciwny temu całemu sztucznemu napędzaniu uczuć. radio-walentynki, telewizja-walentynki, gazety-walentynki, przystanek autobusowy-walentynki, aż strach otwierać konserwy, ale pomimo tego zawsze robi się człowiekowi cieplutko, jak dostanie jakąś karteczke znaczącą, że ktoś gdzieś tam go może nawet lubi:) zatem wszystkim czującym coś do innych osób, zauroczonym, zakochanym (i tym podobne) życze, aby ta druga osoba (osoby, jak ktoś woli) była(y) dawcą(ami) szczęścia i radości. ot i tyle:)
miłych walentynek
13?? 2004-02-13 23:29
ciekawe, ale jakoś ten (podobno) najpechowszy dzień w roku przeminął u mnie bez echa. jakoś tak dopiero niedawno dotarło do mnie, że to już dzisiaj:) i co? i nic się strasznego chyba nie stało. przesądny w zasadzie nie jestem, ale dyskomfort psychiczny pozostaje. wypadałoby się chociaż zmartwić:P
dawno 2004-02-12 01:05
ale dawno nie pisałem, aż paluchy zgrabiały. wszystkiemu winne egzaminy (zdane) i prace zaliczeniowe (w trakcie). jak się z tym wszystkim uporam to może znowu pojawi mi się jakaś regularność w życiu. niech chociaż jem normalnie a nie zywie się kawą i o chwilke snu bym prosił (taką tyci tyci). czemu nie moge jak inni być systematycznym? czemu nie moge? no czemu? a tak przy okazji, skoro recenzje były pochlebne, przyznaje się do wiersza. to ja go popełniłem:)
dwie kobiety 2004-02-03 03:50
jako, że luty to miesiąc długi, a poezji jeszcze nie było, zamieszczam comiesięczną dawke. tym razem wyszperaną tak głęboko, że sam nie wiem, gdzie to znalazłem:) jak zwykle wszelkie uwagi i opinie są mile widziane
dwie kobiety
są dwie kobiety w życiu mężczyzny
jedna pospolita - kochanka codzienna
druga wykwintna - co RAZ łoże podzieli
którą kochamy, o której marzymy?
kocham pospolitą, moją podpor-żone
lecz gdy czas nadejdzie (moge tak powiedzieć, bowiem jestem młody)
zatańcze z marzeniem me ostatnie tango
a garstka żałobników popatrzy z zazdrością.
<autor nieznany>
Skomentuj(8)
już?? 2004-02-01 02:09
w zasadzie miałem dzisiaj nic nie pisać bo miał byś dzisiaj jeszcze styczeń. ale jakimś dziwnym zrządzeniem losu okazało się, że straciłem jakoś jeden dzień z życia. normalnie zwaliłbym to na alkohol, ale nie piłem zatem... wiem to pewnie... a nie to tez nie to. wychodzi więc na to, że albo mam wybrakowany kalendarz, albo jak elvisa porwali mie obcy. teraz z pewnym niepokojem spogladam w lustro, czy cuś mi nie wyskoczy z okolic mostka, tudzież nie wypadnie z tchawicy. ale nie w lustrze widze nadal tą samą paskudną gębe. zatem chyba tylko zatraciłem się w czytaniu. zdarza się
Navigatorska nauka 2004-01-26 03:17
Navigator zaczyna się uczyć jak zawsze za późno:) kiedy już przysłowiowy nóż na gardle nacina skóre. wtedy bohater rzuca się w wir nauki i siedzi w nim bez opamiętania. głównie nocami. tak mniej więcej koło 4 lub 4:30 nadchodzi zawsze zwątpienie. to dlatego, że navigator jest dziwnym stworem niepodlegającym działaniu kawy(znaczy jak wypije kawke, to lula nawet smaczniej niż bez kawki:)) Navigator postanawia polozyć się o czwartej spać na kilka godzinek i wstać rano pouczyć się. nastawia budzik i zasypia. rankiem (zakładając, że budzik zadziałał) patrzy czerwonymi ślepkami na zegarek i przestawia budzik na: za pół godzinki. sytuacja powtarza się kilka/naście razy. w końcu navigator zdecydowanym ruchem wyłącza dzyndzlające ustrojstwo i niemal wstaje. i właśnie wtedy wpada na zgubny pomysł. zamyka jeszcze na chilke oczy coby się rozbudzić i powspominać sny. i jeśli się rozbudzi jeszcze tego samego dnia, to zapewne jest za kilka minut egzamin i chyba niczego już się nie nauczy:) heh dzisiaj egzamin pisze to koło 3:12. i nauczony wielokrotnym doświadczeniem powiadam: jeżeli zarywacie nocki róbcie to do końca. bo inaczej ani nic nie zrobicie ani się nie wyśpicie(o rymneło sie:))
"Gaudeamus igitur
Iuvenes dum sumus...."
piosenka 2004-01-24 23:34
Studenciak
Nie zmogły go kule, nie zmogły dziewczyny
Ale go przemogły w sesji egzaminy.
Na próżno się trudził, na próżno marnował
Łykał twardo wiedzę, czasu nie żałował.
Nie zmogła go nawet czysta wyborowa
Ale go przemogła sesja poprawkowa
Ściągi do niej pisał dniami i nocami
Brał korepetycje, wszystko jednak na nic
Nie zmogło go żarcie w studenckiej stołówce
Przeżył biedak nawet wakacyjne hufce
Zniszczył go profesor złośliwym pytaniem
Płaczmy więc studenci, my w kolejce za nim.
to taki tekścik na czasie, wyszperany dzisiaj w starych piosenkach. tym razem poważnie nie znam autora:) niestety w notatkach nie było zapisu nutowego, zatem melodia pozostaje nieznana. ale txt mi się spodobał, oby nie był proroczy:P
odszedł 2004-01-19 00:39
odzszedł człowiek, który nigdy nie był wydmuszką. odszedł człowiek, który nigdy nic nie robił na pokaz. odszedł człowiek, który stał sie legendą za zycia. ale się pompatycznie zrobiło. to na koniec powiem tylko, niech gra Pańska muzyka i płyną słowa. warte są tego jak rzadko które.
wydmuszki 2004-01-17 02:16
idę ulicą i widzę wydmuszki. takie szalenie wydelikatnione. idealne w każdym calu. strach dotknąć, taka ich uroda zwiewna i ulotna. wydmuszki żeńskie, wydmuszki męskie. w równych proporcjach (chociaż ostatnio jakby więcej tych męskich). i tak sobie na nie patrze i nachodzi mnie jedna myśl (w zasadzie dwie) jakie one piękne i jakie puste w w środku.
znowu nie wiem 2004-01-11 02:15
za dużo myśli, za dużo słów, za dużo znaczeń. wszystko to jak kłębek wełny zapycha mi wszelakie drogi wyjścia. ledwo wykluje mi się jakiś pomysł, to już zastępuje go następny i następny, i następny. ostatecznie nie powstaje nic. no prawie nic:)
cała naprzód ku nowej sesji 2004-01-05 01:10
koniec świąt i czas do pracy, nauki, studiów czy co tam kto ma. brzuchy światecznie zaokrąglone czas wcisnąć się w przyciasne mundurki i dziarko maszerować w stronę obowiązków. dlatego też nabrawszy sił i ciała przed kolejnym okresem studiowania, wyruszam o poranku ku nowej przygodzie, zwanej wśród obytych pod imieniem: "sesja".
praca 2004-01-02 23:43
cały dzionek upłynął mi na pisaniu analizy wiersza na fakultet. pisałem, pisałem i nie napisałem. za to udało mi się podważyć wszystkie własne teorie interpretacji, skończyłem wersyfikacje i nie mam pojęcia co z nią zrobić:) Stanisławie G. jesteś (byłeś) wielkim poetą. ale do licha nieregularny wiersz sylabotoniczny to nie jest to, co lubie najbardziej:) (czytelniku! jeśli zrozumiałeś powyższe słowa znaczy, że prawdopodobnie masz coś wspólnego z filologią polską. moje wyrazy współczucia:))) ale zacząłem przyprawy pewnej używać ech czasem trzeba
2003-12-29 23:04
ech a dzisiaj nic nie napisze, bo i tak zaraz zniknie przechodząc w niepamięć zeszłoroczną. zatem życze tylko najlepszego i do zobaczenia za rok:))
święta! święta!! święta!!! 2003-12-24 02:24
w zasadzie to święta dzisiaj. dzień upłynął mi pod znakiem ciast i ciasteczek, pakowania prezentów, przyrządzania ryb i tym podobnych cudów:) rozbudzony o poranku (11:23) podreptrałem do miasta po zakupki. w mieście mili ludzie wpadli na ten sam pomysł i stałem w kolejce w każdym możliwym sklepie. ale viktoria była moja. kupiłem: żarówke, ryby i kilogram mąki(bo mogło zabraknąć). po powrocie do domku stwierdziłem, że... nie ma wody:))co jest całkiem logiczne jako, że w nocy spadł śnieg, a jak powrzechnie wiadomo w naturze jestbyć równowaga, jak jest śnieg to wody ni ma. no to ja w samochodzik i do miasta po wode (tu dotam tylko, że po wode było więcej osob niż po żarówke, ryby i mąke razem). no ale warto było, mam ciasta na wodzie źródlanej:)do wieczora moje kochane domostwo wypełnione było zapachami: makowców, serników, pierników, ciasteczek i okrzykami "zostaw te ciastka!!" na koniec dnia obżarty wszelkimi możliwymi ciastowymi półproduktami (polecam), ostatkiem sił doczłapałem do swojego pokoju i po spakowaniu prezentów poszedłem do łazienki zakręcić wodę, która lała się już od dłuższego czasu.
Wesołych Świąt życzy
dokończenie 2003-12-22 02:35
ech i wiedziałem, że tak będzie. ostatnio nie potafię niczego skończyć. zatem nowy temat. telewizja. ostatni zdarzyło mi się włączyć owo zakurzone cuś, stojące gdzieś w kącie mojego pokoju. i co zobaczyłem? jakiś teleturniej. kilkoro ludzi coś tam odpowiada, a jak nie wie to spada. dosłownie. prowadzenie krzysiu. następnie znowu teleturniej. tym razem jakaś licytacja. prowadzenie znowu krzysiu. lekko zaskoczony dalej skaczę po kanałach, a tu jakiś bar. i prowadzenie znowu krzysiu. czy już w TV nie ma innych do prowadzenie tych (nędznych zresztą) programów?? wyłączyłem grata i zadumałem się, ostatnie dane mówią, że statystyczny Polak czyta 0.25 książki rocznie. co zatem robi? patrzy w kolorowe pudełko?? bo jeśli wierzyć danym popularnośći, krzysiowe programy to hity:)) ja jednak należe do tych, którzy w TV patrzą nieczęsto. bo wolę książki. i mam swego rodzaju satysfakcje, że przyczyniam się do tych 0,25 książki rocznie:))) i skończyłem;PPP i nieco pokrętnie zachaczyłem o słowo pisane, czyli ciągłość zachowana:))
2003-12-21 03:56
pisanie. zwykłe kliknięcia w klawisze, zwykłe plamki czarnego barwnika, a ile radości sprawiają człowiekowi. klik, klik i powstają słowa, zdania, opowiadania, a nawet całe powieści. c.d.n., bo jest już dziś za późno na dokończenie wątku:)))
nie przestane 2003-12-15 02:52
pisać nie przestane. prawde powiedziawszy nie mam odwagi, po tym, co tu czytam:) miło wiedzieć, że to, co człowiek wypoci z siebie, podoba się komuś, poza nim samym. "Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą." problemem jest to, że czasami odchodzą już na wieki. a jedyną pociechą pozostają wspomnienia i to, że zdążyliśmy się z nimi pożegnać. ja zdążyłem.
wraz z tą notką osiągnąłem chyba apogeum smutku. teraz może już być tylko lepiej.
smutny, ale rokujący nadzieję na poprawę: Navigator
koniec? 2003-12-13 23:38
i nie wiem co napisać. jedyne słowa przychodzące mi do głowy to słowa smutku, żalu i rozpaczy. zastanawiam się nawet nad zakończeniem działalności, byłaby to jednak chyba zbyt pochopna decyzja. natomiast zawieszenie działalności jest możliwe. na dzień dzisiejszy mogę jedynie zacytować jedno zdanie.
"Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą."
bez tytułu 2003-12-13 01:34
w dzisiejszym odcinku scenka rodzajowa (znacznie pocięta przez redakcje), zaobserwowana, przez niżej podpisanego w trawaju. występują: młoda matka, jej przyjaciółka, głos ludu i dziecko.
akt I
scena pierwsza
dziecko<łeeeeeeeeeeeeeeeee>
matka<cicho>
dziecko rozdzierająco<łeeeeeheheee>
matka groźniej <cicho!!>
dziecko głośniej<buuuuuułeeeeheheee!!!>
przyjacólka<uspokój go>
matka<staram się>
głos ludu<może ma mokro?>
matka<sama wiem co ono ma!!>
dziecko (pokazuje co ma) <łeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!!!!>
matka do dziecka (na stronie)<zamknij się!!!>
głos ludu <niech się pani uspokoi>
matka (do ludu)<#$%^&*!!>
dziecko <dadaaaaaaaaa!!!>
matka (dobitnie)<zabije cie!!!>
dziecko (pewnie pytało dlaczego)<dałaaaadaaaaaa!!>
głos ludu (zdenerwowany)<przesadza pani!>
dziecko(nie mowi nic nowego)<łeeeeeeeee!>
przyjaciółka(do koleżanki)<wychodzimy!>
dziecko(wiadomo)<łeeeeeeeeeee!!!>
matka <zamknij się, bo cię zabije!!!!>
głos ludu<pani matką jest?>
matka z płaczącym dzieckiem i przyjaciółką wychodzą. ludzie patrzą jak pseudo-matka wyżywa się na obiekcie swojej miłości.nie padają żadne komentarze.przez płacz ponownie przebijają się rozmowy o kapuście i ziemniakach.
kurtyna.
na koniec refleksja. jeśli jest jakaś niskończona siła (a do dia..eee, musi być) to niech żadne dziecko nie ma takiej "mamusi". a tak na marginesie, jak ją jeszcze kiedyś "głos ludu" zobaczy jak się tak zachowuje, to chyba złamie wszyskie swoje zasady moralne i przywali kobiecie, za znęcanie się nad dzieciakiem, a potem będzie miał wyrzuty sumienia>:)
zebrane przez Navigator's company:P
hmm przepraszam 2003-12-07 02:21
Przepraszam, ża treść ostatniej notki, ale tak się śpieszyłem, że nie wedziałem co piszę. Jako, że ciągle jestem niewyspany i nieprzytomny zamieszczam kolejną kapkę poezji. Po Krasińskim i Stachurze przyszła pora na anonima, bo za nic sobie nie przypomnę, czyje to;)
"I pójdę za Tobą ubrany w nadzieję
że nic nie osiągnę?
wiem
lecz być w Twoim cieniu rozkoszą dla zmarłych
kiedy umarłem?
odkąd Ciebie nie mam."
(pewien człowiek)
mikołajki, mikołajki 2003-12-06 23:50
Muszę się pośpieszyć, żeby jeszcze w mikołajki zdążyć:) A pogoda nie sprzyja netowi dzisiaj. Dmucha i wieje, w związku z czym moja wirtualna egzystencja jest chwiejna. Jednak ani deszcz, ani wiatr, ani śnieg, ani staruszki z parasolką <łup> <auu> znaczy panie w dostojnym wieku z parasolką<łup> całkiem młode kobiety z...<je-but>*_* Jako, że właściciel został powalony przez siły, może niższe wzrostem, ale z większym zasięgiem ognia, to mnie przypadł w udziale ten miły obowiązek. Zatem życzę wam drodzy czytelnicy:P moc-nych prezentów, radości w życiu i..., i..... i niech się wam dobrze łączy:))))
narrator:)
z życia wzięte 2003-12-05 01:56
miałem pisać o studiach, ale jakoś straciłem zapał. pozostało mi smęcićo życiu. niekoniecznie własnym:) lubię patrzeć na twarze starszych ludzi. zasuszone, zmęczone i wymięte. twarze, które widziały zbyt wiele zim. twarze, którym jedyne co pozostało to uschnąc do końca. gdy tak na nie patrze to zazwyczaj słyszę utryskiwania pod adresem "tych młodszych". a potem zazwyczaj jakaś miła staruszka z rozkosznym uśmiechem przywali mi parasolką, aby dyskretnie dać znać, że oto jest i domaga się uwagi. i niech jej będzie na zdrowie:))) piję za zdrowie staruszków! obym w ich wieku miał taką krzepę:)))
mijają miesiące 2003-12-01 01:05
hmm jest początek miesiąca i trzeba jakoś tę stronę zapełnić. wypadałoby dać jakiś cyc...eeee.... cytat miesiąca, ale za wcześnie na to:)obowiązuje zeszłomiesięczny. Dzisiaj Andrzejki czas wróżb i tym podobnych dziwów. Zatem oby wszyskie desperatki/desperaci szukające/y męża/żony znalazły/znaleźli (ufff). No to sprawy oficjalne już za mną:) i w zasadzie tematy mi się skończyły. Zatem idę sobie powróżyc ze skórki od jabłka i z łupinek orzecha, o i trochę wosku wyleję. Może znajdę żonę;PPPP
Navigator desperat^_^
2003-11-29 03:12
czy istnieje banalniejszy komplement jaki można powiedzieć kobiecie, niż: "masz piękne oczy"? a czy istnieje jednocześnie piękniejszy? czy jest na tym świecie coś w co można się zapatrzyć równie głęboko jak w oczy ukochanej? utonąćw tej przeklętej studni bez dna, gdzie czas się nie liczy, nic się nie liczy są tylko one. jedną z zalet mieszkania w małym miasteczku jest to, że można wieczorkiem popatrzeć w gwiazdy i żadna miejska poświata ich nie zaćmi(bo nam cholery prąd odcinają na noc). mimo niezaprzeczalnego piękna gwieżdzistych nocy nie zdarzyło mi się jeszcze zatonąć w niebiesiech. a tu proszę, zatopiło Navigatora:))))))
słowa te dedykuję wszystkim posiadaczkom piknych oczu i nie tylko oczu:)
cytat miesiąca 2003-11-28 01:24
Krasiński jakoś się nie przyjął, to może to znajdzie zwolenników:) Krótkie, teściwe i uniwersalne.
"In war, you win or lose, live or die -
and the diffrence is just an eyelash."
(General Douglas MacArthur)
tygodnica:))) 2003-11-22 02:42
W zasadzie mam małą uroczystość. Całość istnieje już od tygodnia. Istnieje i funkcjonuje(co ważnym jest). Jako, że ktoś mnie zwymyślał od kłapouchych, to narzekać nie będe:)) Zresztą nie mam na co. Pogoda jest piękna, studia ciekawe a duch jeszcze młody. Czego chcieć więcej od życia. Stachura pisał: "Cudownie jest, powietrze jest/ Dwie ręce mam, dwie nogi mam/ W chlebaku chleb, do chleba ser/ Do picia deszcz." Nie można się z nim niezgodzić. No może to picie bym zmienił;)
kapka poezji 2003-11-22 01:10
Dusza i ciało - to tylko dwa skrzydła,
Którymi czasu i przestrzeni sidła
Duch mój rozcina w postępowym locie.
Gdy się zużyją przez chwil i prób krocie,
Odpadać muszą - lecz on nie umiera,
Choć to się śmiercią nazywa u ludzi:
On zwiędłe zrzuca, a świeże przybiera
I, w nie otulon, znów na jaw się budzi,
A to się zowie: narodzin godzina.
A duch mój, wziąwszy skrzydła niezmęczone,
Nimi znów leci - lecz już w wyższą stronę!
Tak coraz wyżej ku Panu się wspina,
Ciała i dusze własne poza sobą
Sypie, jak liście zżółkłe i strząśnięte,
Wciąga do siebie siły, im odjęte -
On sam wciąż żyje ich zgonów żałobą!
(Z. Krasiński Psalmy przyszłości)
znowu!!! 2003-11-16 23:40
ech jutro znowu jadę do gdańska. Znowu się przeprowadzam. To już będzie chyba trzeci raz w ciągu miesiąca:) Zostałem koczownikiem!!:))) Zatem jako rodowity Navigator Chan, pójdę pozbierać kijki od mojego namiotu i złapię te rozbiegane kozy. Zapraszam serdecznie do siebie. Przed weściem proszę zaskrobać w płótno.
mijają dni 2003-11-16 03:34
z wielkim trudem dodałem księgę:) Teraz zaczyna to cuś przypominać. Może z czasem naucze się nawet kłaść spać o ludzkiej porze. Bo teraz to nawet nietoperze przestały latać:) Czasem tylko Batman gdzieś zakumka. Właśnie odkryłem, że straciłem świadomość na kilka minut. Na twarzy pozostały mi ślady klawiatury a na ekranie literki "gggg" w liczbie ogromnej. Zapamiętać nie sprawdzać czy można zasnąć na klawiaturze. Można:)
zmiany są:) 2003-11-15 03:38
no i wszystko zaczęło się rozwijać.
księga, po tym jak mignęła, błysnęła i zniknęła, wróciła.
dalej jest to sztampówka ale czas chwilowo nie pozwala na zmiany.
ale przynajmniej grafika ogólna jest ciekawsza:) jest już na czym oko zawiesić;)
mówię oczywiście o smoku:))
polecam się opinii publicznej.
2003-11-15 01:56
No i oto się zaczęło. Na wstępie muszę podziękować pewnej osobie.
Jest nią.... mapetka, bez której nic by nie ruszyło. Masz za to
u mnie... no właśnie co? Powiedzmy, że masz cokolwiek:) Jedno życzenie do spełnienia.
(Jako "Złota rybka" już troszkę wylniałem:)) Zapewniam jednocześnie, że chociaż wygląd jest standartowy to zmieni się to tak szybko jak to tylko możliwe. Jeszcze nie wiem jak, kiedy, na co i jak ale się zmieni. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że na lepsze.